Galeria z obchodów 60-lecia Szkoły
Wspomnienia...POLIGRAFIE - prosiłeś o wspomnienia szkolne....Prof. Kaleciński-wspaniały, ciepły człowiek i Jego lekcje na których czasem problem matematyczny był tak zawiły, że Prof. długo stał przed tablicą i starał się sam go rozwiązać, a wtedy chłopcy z rzędu pod oknem po prostu wychodzili przez to okno, wracali-a Prof. nadal przed tablicą - to wspomnienie ma z pewnością nie tylko moja klasa... Jednak zdecydowałam napisać kilka zdań o harcerstwie (sugestia Jurka J.). Na terenie internatu istniało kilka organizacji-jednak żeńska drużyna ZHP była najbardziej widoczna. Było nas 33 harcerki na czele z drużynową Anią Gut i przybocznymi: Danusią Jundziłł i Zosią Głuszak oraz zastępowymi: Helenką Gut, Irenką Juraszek i Elą Kucińską. Zastępy zdobywały sprawności harcerskie np. ,,wyprawa na pocztę,, ,,wyprawa na stację,, ,,mistrz igły,, ,,higienistka, czystość to zdrowie, śpiewaka, ptasia stołówka,, - (mam nadzieję, że to doświadczenie wielu z nas przydało się w dorosłym życiu :).... Oprócz pracy drużyna myślała również o rozrywkach-organizowane były ogniska harcerskie oraz różne rajdy, wycieczki i podchody harcerskie w okol. Nowej Rudy które wszyscy długo i mile wspominali. Jeden z tych rajdów zakończył się biwakiem nad zalewem Radkowskim (IV.1964), pamiętam zimowy rajd do Sokolca i nocleg w schronisku (II.1964) - to była b. mroźna i śnieżna zima i parę km po górę!. Jeśli czyta ten tekst ktoś młody-śmieszą pewnie te anachronizmy komunizmu, lecz moje roczniki wkładały dużo pracy i serca w tę organizację, była to nawet duma... Nasza Szkoła jak i ZHP była znaczącym elementem nie tylko Szkoły ale i miasta Nowa Ruda. Istniała też drużyna męska-może ktoś napisze o nich parę słów? I czy po r. 1966 nadal istniało w szkole ZHP? I mam taką chętkę, aby ten tekst zakończyć pozdrowieniem: CZUWAJ! Anna Szupik Gut
KILKA SŁÓW WSPOMNIEŃ Z MOICH LAT NAUKI W ZSP NOWA RUDA: Mój okres nauki w ZSP Nowa Ruda nie obfitował w medale sportowe i fanfary. Upływał jak sądzę jak większości moich koleżankom i kolegom.Pamiętam że nauczyciel WF p. Harasimowicz /chyba dobrze napisałem nazwisko/ utworzył w klasach po dwie lub trzy drużyny piłkarskie po 6 zawodników w każdej. Każdy zespół przybrał sobie nazwę znanych ówczesnych klubów piłkarskich. W mojej klasie były trzy drużyny a my nazwaliśmy swój zespół REIMS. Jednak oczkiem w głowie p. Harasimowicza byli uczniowie trenujący kulturystykę i podnoszenie ciężarów - Adam Orłowski i Wiesiek Szymański. Mnie jednak bardziej niż sport pociągała fotografia. Miałem chyba jako jedyny w owym czasie w szkole najprostszy aparat DRUH. Wspólnie z Waldkiem Bytomskim urządziliśmy sobie na ostatnim piętrze w internacie w jakimś wolnym pomieszczeniu kącik do wywoływania zdjęć. Kupiliśmy kuwety, płyny stosowne do tych czynności, czerwoną bibułę i żarówki. Na położonym na bok taborecie rozłożyliśmy bibułę i już mieliśmy całą pracownię. Połysk na zdjęciach uzyskaliśmy kładąc odbitki na szybie. Z tego właśnie okresu pochodzą zdjęcia na mojej stronie, POLIGRAFA, i Waldka Bytomskiego. Muszę lojalnie przyznać że Waldek był całym pomysłodawcą. Tak się zaczęła moja przygoda z fotografią która trwa do tej pory.Szkoła natomiast zaszczepiła mi miłość i szacunek do słowa drukowanego. Pogłębili to starsi drukarze z zakładów takich jak Drukarnia Wojskowa i Łódzka Drukarnia Dziełowa. Mirek Junknikiel
Opiszę jeszcze jedną mniej miłą przygodę z fotografią. Któregoś pięknego popołudnia wybrałem się z kilkoma kolegami porobić trochę zdjęć. Poszliśmy na węglówkę. Wracając zatrzymaliśmy się na kamiennym mostku nad torami kolejowymi. Czekaliśmy na słońce które lada chwila miało się wyłonić zza chmury. Gdy już cały mostek był w słońcu zrobiliśmy kilka zdjęć. W tym momencie podszedł do nas mężczyzna stojący nie opodal na tym mostku. Nie przedstawiając się zabrał nam aparat i po wypytaniu się z jakiej jesteśmy szkoły stanęliśmy przed szanownym obliczem dyrektora Kalecińskiego w towarzystwie naszego nieznajomego. Nasz nieznajomy koniecznie domagał się obniżenia stopnia ze sprawowania. Jednak za sprawą Pana Dyrektora skończyło się na wyjęciu kliszy z aparatu i jej prześwietleniu. Z powodu takiej to tajemnicy straciliśmy kilkanaście pamiątkowych zdjęć ale stopnie ze sprawowania Dyrektor uznał że bałaby za duża już kara. Mirek Junknikiel
|